Pływanie, a w zasadzie prymitywne formy pokonywania cieków wodnych przez ludzi towarzyszyły im odkąd człowiek postanowił się przemieszczać i napotkał na swojej drodze przeszkody wodne.
Zatem pływanie jako takie stanowi utylitarną formę ruchu.
No dobrze, to trochę przynudziłam tym wstępem, a do czego pływanie przydaje nam się dzisiaj?
Otóż nie będę tu przytaczać konkretnych wyników badań naukowych, ale już wielokrotnie udowodniony został dobroczynny wpływ pływania na nasz organizm.
Ciało w wodzie znajduje się w odciążeniu (woda jest gęstsza niż powietrze) co za tym idzie układy w naszym ciele również pracują w odciążeniu, a „z polskiego na nasze” :
odpoczywa nam układ kostno-stawowy /kości i stawy/,
mięśniowo-więzadłowy /mięśnie i stawy/,
nerwowy /wszystko ;)/
Poza tym umiejętność pływania przydaje się jako taka w momencie nieplanowanego znalezienia się w wodzie nas samych lub też..naszych rzeczy –im szybciej je pochwycimy tym większe szanse ich odzyskania. A im lepiej opanowane przez nas unoszenie się na wodzie tym większa szansa szybszego znalezienia się nas samych na twardym podłożu.
Pływanie jak każdy wysiłek dosłownie daje szczęście w postaci wyrzutu endorfin (hormonów szczęścia) do organizmu, także im więcej się ruszasz (także w wodzie) tym szczęśliwszym się stajeszJ
Kiedy więc po kilku godzinach pracy w jednej pozycji w ciągu dnia masz już wszystkiego dość, a zasypiasz z myślą, ze rano znowu obudzisz się z bólem stawów, może warto spróbować znaleźć przestrzeń na rozruch w wodzie,?
I nie, nie musi on być profesjonalny długodystansowy i wyciskać siódme poty
On ma Ci dawać poczucie spełnienia i satysfakcji, że robisz coś dobrego dla siebie, a masz ku temu kilka powodów : )